To spaghetti carbonara jest moją odpowiedzią na zły moment w życiu. Na taki moment gdy głowa pęka od nadmiaru myśli, z których każda ucieka i nie daje się uchwycić na dłużej. Wymyślenie jednego sensownego zdania zdaje się być zadaniem na miarę wejścia na Everest. Każdy przepis do wypróbowania wydaje się być pomysłem na 5-cio daniowy obiad rodem ze szkoły Le Cordon Bleu. Za oknem nigdy nie świeci słońce, tylko rozpanoszyła się szarość i nawet śnieg, który cieszył i pozwalał szaleć na sankach zamienił się w szarą breję. Kurcze. No czasem jest po prostu źle, a jedynym lekarstwem wydaje się być ciepły koc, wielki kubek z kawą i chwila spokoju i ciszy. Gorzej, że czasem nawet na to nie mam szans z wybitnie aktywnym pisklakiem u boku. A czasem nawet huragan można okiełznać i usadzić chociaż na chwilę przy stole. Takie cuda się zdarzają gdy dostanie talerz pełen aromatycznego makaronu otulonego aksamitnym sosem jajeczno-serowym. Spaghetti carbonara nie dość, że prosta, że tylko kilka składników do niej potrzeba, że szybko się robi, a do tego jest niezawodna na obiad dla Luśki. Takie to dobre.
SPAGHETTI CARBONARA:
(proporcje na około 2-3 porcje)
-ok. 200g makaronu spaghetti
-1-2 jajka
-szklanka startego parmezanu
-ok. 150 g wędzonego boczku
-1 ząbek czosnku
-świeżo mielony pieprz, świeżo starta gałka muszkatołowa
1. Makaron gotować w dużej ilości bardzo osolonej wody.
2. W czasie gotowania makaronu, na bardzo rozgrzaną patelnię wrzucić boczek pokrojony w drobną kostkę i zgnieciony oraz posiekany ząbek czosnku. Nie potrzeba dodawać żadnego tłuszczu, bo z boczku wytopi się dostateczna ilość.
3. Ugotowany makaron odcedzić i wrzucić na patelnię do boczku. Całość zalać rozbełtanym jajkiem wymieszanym ze startym parmezanem i przyprawami (polecam dodać naprawdę sporo gałki muszkatałowej). Wymieszać makaron z masą jajeczną i boczkiem. Podawać od razu.
SMACZNEGO!