Wieczory wydłużyły się już do granic możliwości. Jakby były jeszcze dłuższe to depresja murowana. Pogoda też zrobiła się taka, że w zasadzie granatem trzeba mnie spod kocyka wykurzać. Jednym słowem najchętniej bym zapadła w lekki sen zimowy, a właściwie w stan gdzie mogę bezkarnie dogrzewać się i nadrabiać książkowe zaległości. Kilka ciekawych lektur ostatnio zasiliło moją biblioteczkę. Może akurat szukacie dla kogoś świątecznego prezentu i przyda wam się mała ściąga.
KRYSTYNO NIE DENERWUJ MATKI-Michalina Grzesiak
No cóż. Michalinę to ja czytuję w internetach już od ładnych kilku lat. Język ma cięty, głowę pełną fantazji, a jej zdania wielokrotnie złożone potrafią niejednemu w głowie zawrócić i sprowadzić na manowce. Rodzinę też stworzyła sobie równie nietuzinkową.
Teraz Michalina wzięła się za napisanie książki. I bardzo dobrze. Część historii znana jest wiernym czytelnikom bloga, część była dla mnie zaskoczeniem. Są fragmenty kiedy co wrażliwsi będą wyć do księżyca ze wzruszenia. Świetna książka jeśli chcecie oderwać się na chwilę od sterty brudnych garów w zlewie, wyjca który nie daje wam się w samotności wysikać oraz konkubenta który wiecznie próbuje wcielić jakiś nowy znakomity plan na życie. Poczytajcie, że czasem urwie ci się koło w wózku dziecięcym, a czasem los się uśmiechnie i ukochany mężczyzna odda ci ostatniego hot-doga na stacji benzynowej.
METODA NA WNUCZKĘ-Marta Obuch
Martę Obuch zaczęłam czytać gdy wpadła mi w ręce jej poprzednia książka, czyli "Francuski piesek" (tutaj jest recenzja). I tym razem mamy lekką opowieść kryminalną, z wątkiem romantycznym silnie próbującym wedrzeć się na pierwszy plan. Mamy też bardzo temperamentnych bohaterów, którzy wikłają się w bardzo zaskakujące problemy.
Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że wszytko kończy się ogólnym happy endem, a miłość i motylki fruwają dookoła. Bardzo dobra książka na poprawę humoru przy braku słońca.
CZAROWNICA-Camilla Läckberg
Nareszcie jest. Autorka serii o policjantach z Fjällbacki długo kazała czytelnikom czekać na kolejną część.
Tym, którzy nie znają w ogóle kryminałów tej autorki radzę zacząć czytać od początku, czyli od Księżniczki z lodu. Prywatne życie głównych bohaterów jest tu dość istotne, a bez chronologii w czytaniu można się pogubić.
Tym, którzy już kiedyś zawitali do Fjällbacki, mówię warto było czekać. Jest zbrodnia. Jest też zbrodnia z przeszłości nie do końca wyjaśniona. Są retrospekcje z czasów polowania na czarownice. Jest też dużo postaci, z krwi i kości, z mocnymi charakterami, którzy są potencjalnymi mordercami.
Dla miłośników kryminałów pozycja obowiązkowa.
DWUDZIESTOLECIE OD KUCHNI-Aleksandra Zaprutko-Janicka
Książka historyczna napisana w sposób ciekawy to naprawdę perełka. A napisana na temat do niedawna skrzętnie pomijany lub w ogóle przemilczany to już w ogóle rarytas. Aleksandra Zaprutko-Janicka już po raz kolejny pokazuje nam jak nasze babcie i prababcie radziły sobie z trudną codziennością. Wcześniej pokazała nam jak wyglądała codzienność okupacyjna od strony kuchni (tutaj jest recenzja "Okupacji od kuchni"). Tym razem autorka pokazuje nam skąd się wzięła wojenna zaradność naszych przodkiń. A wzięła się z niełatwych lat poprzedzających.
Czytelnik zostaje wprowadzony w fantastyczny świat. Świat gdzie dopiero niedawno wprowadzono takie cuda technik jak kuchenka elektryczna czy gazowa, ale jednak większość społeczeństwa gotuje na piecach (ha...sama kiedyś próbowałam nie wrzucić fajerek do ognia na piecu u dziadków). Są opisy legendarnych miejsc takich jak Kercelak czy Adria. Są też rozważania ówczesnych pań domu, o tym jak to trudno dobrą służącą znaleźć.
PYPCIE NA JĘZYKU-Michał Rusinek
Z napisaniem tej recenzji mam niemały problem. Wszystko dlatego, że aż strach bierze, że mogłabym użyć niefortunnie jakiegoś zwrotu czy sformułowania. Nudny, wydawałoby się, temat jakim jest poprawność języka, autor przedstawia w zaskakująco ciekawy sposób. Morze dykteryjek, opowiastek i historii pokazuje nam, że wciąż bardzo łatwo popełnić gafę, chociaż teoretycznie językiem ojczystym posługujemy się na co dzień. Jednocześnie autor opisuje to wszystko w tak szalenie elegancki sposób, że zganiony nie powinien czuć urazy, a jedynie chęć poprawy.