No i stało się! Wreszcie, dokładnie tydzień temu, rozpakowaliśmy naszą pamiątkę z wakacji w Alpach:)
Niedźwiadek okazał się być misiową panienką Lucynką, o jakże misiowych rozmiarach przy urodzeniu (61cm długości i 4375g wagi).
Chociaż coś podejrzewałam, że burza hormonów może nieco namieszać w moim światopoglądzie to nie sądziłam, że aż tak można się rozczulać na widok małego bobasa. Bo nasz bobas jest najpiękniejszy i najwspanialszy na świecie. I nie ma opcji żebym zmieniła zdanie.
Lucynka na szczęście jest na tyle grzeczną dziewczynką (to na pewno po mamusi), że cisza i przerwy na blogu może nie będą trwały jakoś wybitnie długo. Ale jednak pojawić się mogą, więc proszę o nieco cierpliwości.